Archiwum kwiecień 2005


kwi 27 2005 łiiiiiii !!!! bylo super ;)
Komentarze: 0

ekhm...ekhm....wczoraj (to jest 26.04.2005) bylam na koncercie...graly cztery zespoly, z czego dwa znane czyli T.LOVE i HAPPYSAD, oprocz tego calkiem fajny SKURCZ ktory gral cos w stylu punka i THE RELIVERS (jakos tak...nie umiem zapamietac) w kazdym razie bylo to typowe reggae.az za typowe bo wszystkie piosenki byly w tym samym rytmie i po trzecim utworze bujania sie tak samo co poniektorzy mieli dosc. pierwszy gral SKURCZ.fajna muzyka itd. i juz na poczatku na srodku pojawila sie nie wielka co prawda grupka zwolennikow pogo...wiekszosc sie przygladala a w miare "rozrastania sie" tejze grupki, ci ktorzy nie byli zainteresowani dolaczeniem sie, musieli sie cofac lub, boczkiem, przemykac pod scene...ja zdecydowanie nalezalam do tej grupki. patrac jak sie szturchaja, tluka, wywalaja itp. pukalam sie w glowe z lekkim usmieszkiem bo wydawalo mi sie to kompletnie bez sensu a wrecz glupie bo...po co sie tak rzucac bez powodu...potem wstapilo THE cos tam i lud sie uspokoil.ograli troche i sie zmyli...no i... wparowalo HAPPYSAD, chyba najbardziej wyczekiwany zespol ;) tu nie bylo rady...nagle wszyscy zaczeli sie popychac itp. juz nie bylo gdzie isc ( a no i stalysmy tuz przy glosnikach, fajnie bylo bo jak poszly pierwsze basy to uczucie bylo takie jakby serce na sile mialo wyskoczyc :P ale...po kilku kawalkach sie przyzwyczailysmy i bylo oki :P) tak wiec i nas porwal ten dziwny taniec i w pewnym momencie odkryam w tym dusze, artyzm i super zabawe...lol2 poczatkowo bylam tylko "kukielka" czyli poprostu obijalam sie tak jak na mnie wpadali. potem sama przeszlam do "ataku" bo to byl najlepszy poymsl zeby wyjsc z tamtad zywo :P i tak wlansie skonczylo sie to pukanie w glowe ze to paranoja :D potem zaczelo sie planowanie. "za nami jest kobieta z piwem to sie przesunmy bo jak sie zacznie to bedziemy mokre" itd. :P pare razy wpadalam na kraty, dostawalam lokciem w plecy lub w brzuch, i nie wiadomo czemu cholernie mnie to bawilo...zreszta nie tylko mnie :P ale sensu dalej w tym nie widze ;) HAPPYSAD gralo super...znacznie ostrezj niz te "kawaleczki" na ich stronie...jak zeszli, oczywiscie pisk, wrzawa, jakies krzyki, rzucanie sie i czarna ropacz...zalowalam ze juz skonczyli bo na najbardziej rozbujali towarzystwo i nadali jakiesgos wyrazu temu calemu koncertowi. niestesty oznajmili ze juz musze schodzic ale publicznos nie dawal za wygrana i... HAPPYSAD powrocil. zagral jeszcze jeden kawalek zanim pojde :D potem chwila przerwy bo T.LOVE bylo chyba dosc wymagajace i bardzo dlugo trwaly przygotowania. po okolo 15 min, weszli. ale to juz nie bylo to...mimo wszystko wszyscy bawili sie super...mniej wiecej w polowie poszlysy odpoczac bo bylysmy cale mokre, poobijane, potluczone i podrapane :P im bardzij zmeczona bylam tym bardzije mnie to wszystko bawilo :P nadszedl moment w ktorym nie mialam juz sily skakac, nie bylam w stanie podniesc reki, a tak poporstu stac tez sie nie dalo...chyba ze komus wisialo czy obije sobie twarz na kratach lub czy go podniosa i wrzuca na scene ;) potem zebralam troche sil i jeszcze chwile skakalysmy pod scena i zmylysmy sie do domku tak jakos troche przed 23 ;)  w drodze powrotnej udzielaly sie zalazki zakwasow. a jak wrocilam i na "chwile" polozylam sie na lozko...tak juz zostalam...obudzilam sie rano zeby wyjsc z psami...i teraz zdaje mi sie tak ajkby wczoraj nic nie bylo...no...chyba ze sie ruszam...wtedy sobie o tym przypominam...ale na podsumowanie....JA CHce JEszczE RAAAaaaaaaaZ!!!!!

yucca : :
kwi 14 2005 ...zazdroszcze jej... zazdroszcze jemu.......
Komentarze: 0

taaak, ostatnio nie dawalam zadnej noty bo mi sie nie chcialo, nie bylo o czym pisac, a nawet jak bylo to nie wypadalo tego oznajmiac na forum... gitara jest w stanie zawieszenia bo sie rozstroila - czyli ja ja rozstroilam :D a stroic nie umiem wiec poprostu czekam na zbawienie...  pozatym zauwazylam ze coraz wiecej ludzi ktorych kiedys niezwykle szanowalam, ktore byly dla mnie kims godnym nasladowania, zaczynaja mnie wkurzac, irytowac itd. staly sie beznadziejnie zakochane w sobie, uwazajace sie za szczyt Boskich mozliwosci, sa zarozumiale, wrecz narcystyczne (nie wiem czy jest taki wyraz ale jesli nie to zostal on stworzony dla potrzeb notki). i zrobily sie takie strasznie... no dobra, juz nie mam pomyslu, a nawet jesli mam to nie ma sensu dalej wymieniac bo... one nie sa tego warte... za to pojawiaja sie nowe osoby, ktore podziwiam ;) np.... hmm.... quelqu'un no' deux lub quelqu'un troisieme :D nieliczni co prawda ale czesc wie o co chodzi :D ( pauline, slyszalam ze quelqu'un quatrieme mial ostatnio jakis problem avec.... juz dalej wiesz ;P ) jest jednak pewien zwiazek pomiedzy tymi wszystkimi osobami, ostatnio bardzo sie skumplowaly.... wrr..... wkurzaja mnie... to juz koniec o nich bo nie chce sobie zjebac reszty dnia...

....zazdroszcze jej.... zadzdroszcze jemu.... ale najbardziej zazdroszcze im....

tak... to wiosna.... czuje sie te wszystkie fluidy ktore czasem przypadkowo a czasem specjalnie trafiaja wlasnie do Ciebie.... no a wtedy... chyba wszyscy juz wiemy... w kazdym badz razie strasznie sie na to uodpornilam... glupie slowo ale jak najbardziej wlasciwe... no i teraz juz nie trafia do mnie nic... przyczyna prosta... ja w to nie wierze....! to tak jakby wierzyc w cos co nie istnieje... a ludzie sie oszukuja ze tak i owszem, bo przeciez oni... "kochaja"....no i tu sie zaczynaja schodki...sympatyczny - sympatycznosc; znajomy - znajomosc; uczuciowy - uczuciowosc.... mily - milosc ? nawet slowo samo w sobie jest dziwne... ale moze to nie o to chodzi... co najwyzej wierze w niespotykana przyjazn pomiedzy chlopakiem i dziewczyna... wtedy (przepraszam Cie bardzo za przyklad ), chlopak pisze "swojej" dziewczynie wiersze - sliczne, na serio - i np czesto ich razem widac itd... przyklady sa sciagniete z rzeczywistosci, choc ja znam tylko jeden taki przypadek... niestety... koniec tematu....znowu sie pograzam...

.....ostatni watek, wcale nie lepszy.....

tu juz jest skierowane to poszczegolnych osob.... po pierwsze, madzik, nie wiem o co ci chodzi...;/  dla ciebie zawsze wszystko co jest dla kogos mile odrazu bierzesz za cos nierealnego, przeklamanego lub cos tam jeszcze... a co do strojenia to... dzieki, "baranek" mi przeslal jak to zrobic i juz wiem kto to jest...choc faktycznie znamy sie tylko z widzenia ;/ ja mam swoich znajomych i to ze kogos nie znasz to nie znaczy ze tego kogos nie ma...;/ do Pawla,  nie mozesz brac wszystkiego tak bardzo do siebie bo MY gadamy rozne rzeczy... czasem nawet nie szczerze, ale tylko po to zeby spowodowac u WAS jakas reakcje... serio serio :P w tym temacie konsultowalam sie nawet z kumpelami :D a...i, WY tez wcale nie jestescie lepsi...ale o tym moze kiedy indziej i prywatnie ;) do Pati, w najblizszym czasie nie ma takiej mozliwosci...chyba zostaja juz tylko wakacje...:( no i baranka zostawiam na koniec, wiesz, ja nie bardzo rozrozniam od ktorej to idzie storny, bo ktos mi mowil ze od dolu a ty i jeszcze pare osob ze od gory ;] no i jeszcze jedna sprawa... przeciez ja mam tylko piec palcow...!! skad ja ci wezme tam szosty...?! a, zapomnialam o pridemorgue :D lepiej jest jak dasz ja z netu bo moze byc ciezko... a co wstawilas? i nie zapomnij o numerze do Sandry, bo caly czas go nie mam...;]

to wszystko na dzis... notka bez sensu....dla wiekszosci zapewne nie zrozumiala bo jest bardzo duzo przekierowan do konkretnych osob... ale mniejsza o to... ja nie kazalam jej czytac... mam zly humor wiec jesli kogos urazilam to nie bierzcie tego do siebie...a przynajmniej nie do konca...dzisiaj bardziej pisalam co mi na serduchu zalega tak wiec moje zapisane wyzej mysli sprawiaja wrazenie oblokanych i malo rozgarnietych... nie wazne...ta notka jest bardziej dla mnie, nie dla was...

yucca : :
kwi 01 2005 nio wiec tiak...
Komentarze: 0

ostatnio bylo calkiem fajnie... znaczy nie wiem czy fajnie ale znudzilo mi sie pisanie " znoooowu nuuuuuuudy" :P dlatego tym razem pomine ten tradycyjny wstep...

w te kilka dni przerwy swiatecznej pojechalam na dzialke... lany poniedzilaek byl pierwszym dniem kiedy czulam sie juz dobrze po chorobie, ale mimo wszystko nie usmiechalo mi sie wracac mokra do domu tak jakto bylo w zeszlym ś.p. roku... pozostalam wiec przy swobodnym lazeniu po wsi - bo to zdecydowanie jest wies - i straszeniu kazdego dzieciaka ktory podlecial do mnie z butelka, wiaderkiem, konewka czy czym kolwiek innym, ze bedzie mial duuuuzy problem jak mnie obleje... nie wiem jakto sie stalo ze te dzieci mi wierzyly i naprawde sie baly dopelnic tradycji tego dnia... do domku wrocilam sucha ;)

potem zauwazylam inna niepokojaca dosc rzecz... a wlasciwie zauwazyla ja moja koleznka... tak czy siak chodzi tu oto ze conajmniej trzy razy w ciagu tego samego dnia, kiedy szlysmy droga do najblizszego sklepu, mamusie kochane sciagaly na nasz widok do domu dzieci... a jak tylko przeszlysmy to odrazu maluchy wysypywaly sie jak mrowki z roznego rodzaju zabawkami...super... czy ja jestem az taka straszna ?!?!?!

no a we wtorek, moja kochana babcia pojechala do wawy na wesele... zostalam sama z dziadkiem  :D tak wiec nie patrzac na godzine robilam trzy czynnosci na zmiane lubjak tylko to bylo mozliwe staralam sie je wykonywac razem... poczynajac od brzedekania na gitarze  - Boze ja sie chyba nigdy nie naucze !! - poprzez jedzenie pysznego serniczka prababci konczac na sluchaniu roznego rodzaju plyt takich jak System, The Red Hot Chilli Peppers, Sistars z Enya wlacznie...

nie wiem co jeszcze, chyba juz nic... sporo rzeczy sie w ostatnich dniach dzialo, i wszyscy wiemy o co chodzi...ale nie umiem tego skomentowac... i nie chce...poprostu to przyjmuje do wiadomosci, bez wyolbrzymiania i robienia z tego tragedii.... skoro tak sie stalo, to widac tak musialo sie stac... bez tego schematu nic by nie istnialo... nic...

yucca : :