Archiwum styczeń 2005


sty 21 2005 trudno tak...
Komentarze: 0

powoli zaczynam sie brac za wpisywanie linkow - leniwa jestem i wczesniej mi sie ni chcialo :( dzisiaj przejzalam blogi innych ludzi w poszukiwaniu czegos co tak mi sie spodoba ze umieszcez to na swojeje "stronce". ale z drugiej strony to tak troszke glupio zzynac od reszty... prosze, jak bedziecie miec jakis fajny pomysl to dajcie znac to zobacze co sie da zrobic... ostatnio wogole mam jakas dziwna pustke w glowie...co chwila sie rozkojazam, mam wyjatkowo opozniony refleks, stracilam "szczescie glupich" (tata zawsze mi mowil ze glupi ma szczescie, tyle ze on duzo roznych rzeczy mowi...) slabo w szkole, gorzej w domu, tragicznie za znajomymi...prawie wogole nie wychodze z chaty...siedze jak kretynka i pisze bloga zeby potem inni ktorzy siedza w domach mogli go czytac, takie bzdety... naszla mnie mania na przypominanie sobie wszystkich glupot jakie zrobilam w zyciu:

w stosunku do siebie do innych ludzi ogolnie do calego swiata do swoich zwierzat do rzeczy materialnych itd.

Boze! co ja narobilam! ile razy powiedzialam cos czego teraz cholernie zaluje! cos przez co stracilam szanse ktorej juz nigdy nie odzyskam! a przeciez to bylo jedno glupie slowo! a moze nie takie glupie, skoro ma wiekszy wplyw na to co sie potem stanie niz ja na to co mowie? kiedys tata spytal mnie o czym mysle. powiedzialam "o niczym". odpowiedzial :"w takim razie jestes BEZMYSLNA. dopiero nie dawno okazalo sie ze stan w ktorym czlowiek moze calkowicie wylaczyc sie od wszystkiego przyziemnego, stan w ktorym czlowiek mysli 'o niczym' jest najlepszym stanem w jakim istota ludzka moze sie znajdowac. podobno nie jest to pospolity objaw (nie probujcie teraz go zrobic bo bedziecie myslec " mysle o niczym" i wam nie wyjdzie) to musi wyjsc samo z siebie... ja doswiadczylam tego tylko 3 razy i zaluje ze tylko tyle... nie zastanawiasz sie wtedy co komu wyrzadziles, co musisz zrobic a robic nie masz ochoty, uwalniasz sie od wszystkiego co jest nie przyjemne - cudowne...

z innej beczki. wczoraj na bioli kobieta pokazala nam film na ktorym bylo miedzy innymi pokazane mieso jak sie trawi w kwasie zoladkowym. bylo ciekawie bo wszyscy sie krzywili z tekstem "fuu, ohyda". a na koniec, na przerwie sniadaniowej wszyscy jedli kanapki z wedlina czy czyms tam innym miesnym... to sie nazywa konsekwencja :)

nie chce mi sie juz pisac, ale wiem ze jak skoncze, to znowu zaczne rozmyslac o bledach...nie moge przestac...trudno...

yucca : :
sty 14 2005 no i chorutka jestem... :(
Komentarze: 0

nie cierpie byc chora! jedyna korzysc to fakt ze dwa dni nie chodze do szkoly. chociaz, dzisiaj moja klasa wychodzi do kina... ja to zawsze mam pecha! kiedys w drodze do szkoly zorientowalam sie ze nie mam pracy na polski. ale pomyslalm sobie "pies ja drapal" i jechalam dalej. potem okazalo sie ze nie mam kasy na beznadziejne zdjecie naszej klasy (wyszlam na nim jakbym dopiero co z bazaru zwiala). no coz, dalam kase ktora docelowo miala byc na obiad. zadzwonilam wiec do taty, czy moglby mi podrzucic pare groszy jak bedzie jechal do pacy. nie moglam sie z nim dogadac bo ma beznadziejny telefon i nigdzie nie ma zasiegu - mimo ze mieszkamy na woli, a nie na jakims zadupiu...jedyne co zrozumialam to to, zebym probowala sie z  nim skontaktowac za 5 min jak wyjdzie z domu. wiec probuje. dosyc dlugo wybieralo numer. no wiec czekalam, czekalam i w koncu po 3 min zorientowalam sie ze siadl mi telefon...bylam szczesliwa! pomijajac fakt ze po lekcjach chcialam pojsc do kolezanki a ojciec spodziewal sie mnie odrazu po szkole. nie moglam go poinformowac o moich planach wiec poprostu poszlam do znajomej na troszke a potem pojechalam do niego do pracy. mial tam byc - podobno... jednak nie bylo nikogo, wiec moja godzinna jazda z przesiadkami okazala sie zupelnie bez sensu... ale przyjelam to z usmiechem - choc nie dokonca szczerym. z tamtad pojechalam rowniez z przesiadkami, bo musialam pojechac jeszcze na petle , no dobra nie musialam ale moj pech musial, i dopiero z petli trafilam do domku. jeszcze z przystanku mam okolo 10-15 min. fajna sprawa bo dzien wczesniej mialam wf i super zakwasy...troszke mnie nozki bolaly, ale bylam twarda :). (wlasnie w tym momencie dowiedzialam sie ze mam zdechla biedonke w kwiatku - szkoda lubie biedronki).zanim nastala ta cudowna chwila w ktorej ujrzalam mojego kochanego tatusia w dzwiach musialam wloczyc sie po wawie do 21. male gadane mialam dlaczego tak pozno, ale..., trzeba byc twardym a nie mietkim :) :) to wlasnie jestem cala ja! na okroglo jakies wypadki, przesladujacy pech itp. itd. pozdrawiam...szcescia zycze :)

yucca : :
sty 07 2005 no i znowu o rok starsza... :)
Komentarze: 0

Witam Wszystkich Szanownych Czytelnikow, w Nowym Roku!

To jest moj drugi juz blog . Na tamtym kolezanki pisaly mi zebym nie zrobila z niego zalosnej telenoweli - wiec nie zrobie.A przynajmniej sie postaram.Na poczatku roku, jak zawsze zakladam nowy pamietnik i spisuje dziesiec przykazan na nowy rok (czyli postanowien).W tym roku na wstepie - a takowy zawsze znajduje sie na pierwszej stronie moich pamietnikow - doszlam do wniosku ze wszystko co chce przekazac swiatu a to czego swiat ujrzec nie chce bedzie zapisane wlasnie tam.Moze sie okaze, ze zycie jest najciekawsza telenowela? a przynajmniej moje?

yucca : :